Historia radzieckich aparatów małoobrazkowych [cz. 7]. Aparaty niedoceniane

W ostatnim artykule dotyczącym radzieckich aparatów małoobrazkowych pisałem o najciekawszych konstrukcjach. Teraz pora pokazać aparaty, które mimo swojej ogromnej popularności nie stały się obiektem kultu i wiele z nich zostało po prostu zapomniane. Często można natknąć się na nie na pchlich targach, niewyeksponowane, wrzucone do pudeł — tzw. reszty szmelcu. Warto pamiętać, że i nimi da się zrobić niesamowite zdjęcia, niekiedy lepsze jakościowo niż te z przereklamowanych Zenitów.
Wiosna (Весна)
Mała, zgrabna konstrukcja, która — mimo że nie przypomina żadnego z prezentowanych przeze mnie aparatów — jest właściwie… Smieną M. Pod względem technicznym niczym się od niej nie różni. Migawka też ma czasy w zakresie 1/8–1/250, ten sam jest również obiektyw T-22 4,5/40. Różnicę stanowi nowocześniejszy, zgrabniejszy korpus, spust znajduje się na jego górze, tuż obok licznika klatek. Ponadto cechował go przesuw filmu, który odbywał się małym pokrętłem, niemalże zaszytym w korpusie. Powstała także odmiana Wiosna 2, która nie miała czasu 1/8 s, a jej obiektywem był Triplet-43 4/40. Pierwszy model produkowano w latach 1962–1964, a drugi 1964–1966. Łącznie powstało ok. 70 tys. sztuk obu modeli.

Radzieckich aparatów było sporo – produkowano zarówno ogromne miechowce, Polaroidy, jak i zgrabne aparaty na błonę małoobrazkową. Chciałbym przybliżyć ostatnią grupę – historię tych aparatów, które miały niebagatelny wpływ na rozpowszechnienie się formatu 24 x 36 mm w krajach będących pod wpływem byłego Związku Radzieckiego, a więc i u nas, w Polsce. W pierwszej kolejności przedstawiam markę, od której to wszystko się zaczęło.
Zobacz również: Przyszłość fotografii. Premiera Huawei P30
Wschód (Восход)
Kolejny przykład tego, że w ZSRR potrafili zrobić aparat, nie kopiując innych. Elegancka obudowa Wschodu kryła w sobie dobrej jakości jasny wizjer ze wskaźnikami: paralaksy, granic kadru oraz poprawnego naświetlenia, działający dzięki wbudowanemu światłomierzowi selenowemu. Aparat miał poza tym pamiętnik czułości filmu, licznik klatek, który odliczał, ile jeszcze zdjęć pozostało, migawkę centralną o czasach od 1 s do 1/250 s oraz dobrej jakości obiektyw Triplet-48 2,8/45. Ciekawym rozwiązaniem był naciąg sprzężony z przesuwem filmu, który odbywał się poprzez wajchę znajdującą się… na obiektywie. Aparat produkowało LOMO w latach 1964–1969; powstało 59 tys. sztuk.

Sukces tych dalmierzy sprawił, że format małoobrazkowy rozpowszechnił się na cały Związek Radziecki. Ale dlaczego ograniczać się tylko do rynku rodzimego? Z tego powodu powstała druga, podobna marka aparatów fotograficznych, tym razem przeznaczona w szerokiej skali na eksport. Markę tę nazwano Zorki.
Czajka (Чайка)
Seria prostych, dobrze wykonanych aparatów półklatkowych (18 x 24mm) produkowanych przez MMZ (później znane jako BeLOMO).
Nazwę nadano prawdopodobnie na cześć pierwszej kosmonautki Walentyny Władimirownej Tiereszkowej ("Czajka" to pseudonim kodowy całej operacji kosmicznej, w której kobieta wzięła udział).
Wszystkie Czajki były zgrabnymi kompaktami, wyposażonymi w przyzwoitą migawkę o pięciu czasach ekspozycji (1/30, 1/60, 1/125, 1/250, B) z gniazdem synchronizacyjnym, a także obiektywem Industar-69 2,8/28. Pierwszy model charakteryzował się "czystą" górą korpusu, ponieważ znajdowały się tam tylko dwa okienka – jedno od licznika klatek, drugie od czasu ekspozycji. Naciąg migawki sprzężony wraz z przesuwem filmu realizowała wajcha na tyle aparatu, a spust wyzwalania migawki znajdował się na przodzie.
Ostrość obiektywu ustawiało się tradycyjnie – kręcąc pierścieniem dookoła niego, a przysłonę zmieniało się tak samo jak w Smenach – na przodzie obiektywu. U dołu znajdowała się wajcha powrotnego zwijania kliszy, która w modelu drugim (Czajka 2) została zastąpiona zwykłym pokrętłem. Dwójka różniła się także tym, że zastosowano w niej wymienne obiektywy wkręcane za pomocą gwintu.
Większe zmiany wprowadziła dopiero Czajka 3 — zastosowanie w niej światłomierza wymusiło przeprojektowanie aparatu. Teraz na górnej płycie znajdował się wskaźnik i kalkulator ekspozycji, a naciąg migawki wraz z licznikiem klatek powędrował na dół korpusu. Produkowano także model bez światłomierza o oznaczeniu 2M. Produkcje poszczególnych aparatów datuje się na lata: 1 – 1965–1967, 2 — 1967–1972, 3 — 1971–1973, 2M — 1972–1974. Łącznie wyprodukowano niecałe 2,5 mln egzemplarzy Czajki.

Nawet dziś, w erze cyfrowej, niemal każdy kojarzy markę Zenit. Do tych aparatów często wracają początkujący fotografowie. Chęć poznania, jak fotografowano kiedyś, cała magia filmów analogowych, a także cena i dostępność sprawnych Zenitów zachęcają do zainteresowania się marką. Wystarczy tylko przejść się po dowolnej giełdzie staroci i już po chwili za bezcen można nabyć pełnosprawny aparat. Czemu Zenit zawdzięcza taką […]
Sokół (Сокол)
Kiedy na świecie coraz większą popularność zdobywały japońskie aparaty automatyczne, LOMO postanowiło pokazać swoją odpowiedź na te małoobrazkowce. Tak w 1966 roku zaprezentowano masywny aparat o nazwie Sokół Automat. Charakteryzował się on automatyką przysłony za pomocą wbudowanego w obiektyw światłomierza. Pozwoliło to łatwiej wkroczyć amatorom do świata fotografii, a kiedy użytkownik nauczył się już wykorzystywać przysłonę, równie dobrze mógł ustawiać ją ręcznie.
Nastawianie ostrości również było proste, ponieważ Sokoła wyposażono w dalmierz. Wart uwagi jest również jasny wizjer z wbudowanymi znacznikami granicy kadru, które wraz ze zmianą ostrości przesuwały się, by zniwelować efekt paralaksy. Aparat miał naciąg reporterski, samozerujący się licznik klatek (niestety, u dołu korpusu), dwa złącza synchronizacyjne (jedno dla lamp spaleniowych, drugie dla nowoczesnych palnikowych), obiektyw Industar-70 2,8/50 oraz migawkę z czasami ekspozycji w zakresie 1/30–1/500 s.
Model Automat produkowano do 1978 roku. Rok wcześniej pojawił się jego następca – Sokół 2, różniący się tylko gorącą stopką zamiast gniazd synchronizacyjnych. Dwójkę wytwarzano do 1987 roku. Istniała także krótkoseryjna, niskobudżetowa wersja aparatu o nazwie Lomo-130AL o tylko jednej celi światłomierza i braku uszek do paska.

W poprzednim artykule pisałem o Zenicie, który w Polsce stał się wyjątkowo popularny. Istnieje jednak jeszcze popularniejszy radziecki aparat małoobrazkowy, tak popularny, że trafił do Księgi rekordów Guinnessa. Rozpoczął ponadto tzw. lomografię – nurt liczący dziś pół miliona fanów, którzy wykorzystując swoje plastikowe, wręcz tandetne aparaty, neguje niemal każde zasady fotografii. Co to za sprzęt? Przedstawiam Smenę – najpopularniejszy aparat świata.
Wilia (Вилия)
Aparat łudząco podobny do Smeny Symbol. Tak jak ona miał gorącą stopkę, naciąg reporterski o krótkim skoku, samozerujący się licznik klatek, pamiętnik czułości kliszy, spust z przodu aparatu oraz obiektyw o takich samych parametrach, czyli maksymalnym otworze przysłony f4 i ogniskowej 40 mm — Triplet 69–3. Czym zatem się wyróżniał? Przede wszystkim wizjerem.
Wizjer celownikowy Wilii był wyposażony w znaczniki granicy kadru oraz błędu paralaksy, pokazywał dobraną przysłonę, a ponadto był znacznie jaśniejszy. I w sumie na tym kończyła się przewaga aparatu, ponieważ jego licznik klatek znajdował się w niewygodnym miejscu – na dole. Ponadto migawka oferowała czasy od 1/30 do 1/250 s, podczas gdy Smena uzyskiwała dodatkowo jeszcze 1/15 s. Był zatem niezłą alternatywą dla Smeny.
Na bazie Wilii powstała także odmiana Auto z wbudowanym światłomierzem selenowym, automatycznie ustawiającym ekspozycje, a także odmiana Siluet Elektro (z maksymalnym czasem 1/8 s) czy też Orion EE i 2, które miały wbudowany światłomierz CdS. Wszystkie te odmiany Wilii produkowano w zakładach BeLOMO w latach 1973–1986 i powstało ich łącznie ok. 3 mln egzemplarzy.
Lomo LC-A
Aparat legenda. Przyczynił się do powstania Lomography Society (Towarzystwa Lomograficznego). W 1991 roku został odkryty przez wiedeńskich studentów, którzy — zainspirowani słabą jakością obiektywu — zaczęli promować aparat.
Model LC-A był wytwarzany od 1983 roku. Jak zwykle w ZSRR była to kopia – tym razem japońskiej Cosiny CX-2. W porównaniu z pierwowzorem brakowało mu samowyzwalacza, a do tego zmienił się sposób otwierania obiektywu/włączania aparatu – wykonywało się to małym drążkiem pod obiektywem, który jednocześnie służył za klapkę. W Cosinie zabieg ten wykonywano, obracając przednim członem aparatu.
LC-A był aparatem z migawką listkową o całkowicie automatycznej ekspozycji – sam dobierał zarówno czas (w zakresie od 2 s do 1/500 s), jak i przysłonę (f2.8–16), tyle że tę drugą dało się nastawiać także manualnie. Wszystko dzięki wbudowanemu światłomierzowi CdS. Mimo tej automatyki wszystkie inne czynności, jak np. przewijanie filmu, wykonywało się ręcznie. U dołu korpusu dało się podpiąć winder, jednak nigdy on nie powstał.
Aparat wyposażono w dość szeroki obiektyw Minitar 1 2,8/32 mm, którego ostrość można było nastawiać tylko w czterech skokach: 3 m, 1,5 m oraz 0,8 m. Obiektyw ten zasłynął charakterystyczną nieostrością, sporą winietą oraz dystorsją, co przyciągnęło rzesze ludzi pragnących poznać ten nowy nurt w fotografii. Na początku lat 90. produkcję tego Lomo przerwano, jednak dzięki interwencji studentów w 1991 roku ją wznowiono.
W 2005 Lomo definitywnie zaprzestało produkcji tego modelu, ale po raz kolejny studenci uratowali markę i wkrótce jego produkcja ruszyła w Chinach jako LC-A+. Model + różni się dodaną możliwością wielokrotnej ekspozycji, przypięcia wężyka spustowego oraz zwiększonym zakresem czułości filmu, za to już bez możliwości manualnej zmiany przysłony. Mimo to legenda żyje i ma się dobrze, a charakterystyka zdjęć posłużyła jako źródło inspiracji dla aparatów pokroju Holgi.

Historia powstania marki Kiev jest kontrowersyjna. Pewnie dlatego, że nie zaczyna się na terenach byłego ZSRR, ale w… Niemczech. Przypomina historię marki FED, którą opisywałem w pierwszym artykule z tego cyklu, jednak w tym przypadku wszystko odbyło się całkowicie legalnie.
Elikon (Эликон)
Nowoczesny, plastikowy aparat, pochodzący z ery kompaktów, kiedy nie dbano o stylistykę, a aparaty coraz mniej się od siebie różniły, czyli z lat 80.
Elikon wyposażony był w naciąg reporterski, światłomierz CdS automatycznie ustawiający parametry ekspozycji w zakresie 1/8–1/500 s, wizjer z granicami kadru i korekcją paralaksy, podnoszoną lampę błyskową wraz z wskaźnikiem jej użycia oraz obiektyw Industar-95 2,8/38.
Cała seria Elikon 35C to kopia japońskiej serii aparatów Konica C35. Jak widać, odwrócono tylko nazwę ;) Model Konica C35 AF był pierwszym na świecie seryjnie produkowanym aparatem wyposażonym w autofocus (produkcja od 1977). Z tego powodu powstał również taki sam Elikon o nazwie… Elikon Autofocus.
Zakłady BeLOMO produkowały jeszcze później następców 3 i 4, które w porównaniu z 35C miały gorszy obiektyw Minar 4/35, gorszą migawkę bez pomiaru światła, za to nowocześniejszą stylistykę. Oprócz tych generacji wytwarzano także całkowicie manualny model 535 oraz automatyczne 1, 2. Były to aparaty ze znacznie nowocześniejszymi rozwiązaniami.
Agat 18 (Агат-18)
Ostatnim aparatem, który dziś prezentuję, jest Agat 18 — tani, plastikowy kompakt produkowany przez BeLOMO. Jest to bardzo lekka konstrukcja, wręcz zabawkowa, oferująca zdjęcia półklatkowe – 18 x 24 mm. Mimo bardzo słabej jakości wykonania Agat potrafi robić zdjęcia o zaskakująco dobrej ostrości jak na aparat tego typu. Zawdzięcza to obiektywowi Industar-104 2,8/28mm. Czasy, jakie można nim uzyskać, to 1/65–1/540 s. Nie są one jednak pokazane liczbowo na aparacie, a jedynie za pomocą ikon z pogodą. Agat doczekał się także ulepszonej technicznie konstrukcji – modelu 18K. Aparaty te wytwarzano w latach 1983–1991.

W poprzednich częściach cyklu prezentowałem główne radzieckie marki, takie jak Zenit czy Smena. Osiągnęły one niegdyś niesamowitą popularność i do dziś często się o nich słyszy. Warto jednak poznać także te aparaty, które nie doczekały się aż takiego rozgłosu, a szkoda, ponieważ były to wyjątkowe konstrukcje. Oto pięć najciekawszych.
I tym sposobem dotarłem do finału cyklu, w którym opisałem większość radzieckich aparatów małoobrazkowych. Następny artykuł będzie poświęcony aparatom również radzieckim, ale tym razem średnioformatowym, wspomnę także o wielkoformatowych. Nie było ich wiele, więc nie będzie to już tak długa seria jak ta. Zapraszam do lektury kolejnych moich cyklów.
__________
![]() |
Rafał Miętka — jestem pasjonatem fotografii w szerokim tego słowa znaczeniu. Uwielbiam rejestrować wyjątkowe chwile w życiu człowieka, odnajdywać piękno w każdym z nas i we wszystkim, co mnie otacza. Kolekcjonuję dawny sprzęt fotograficzny, nie pozwalając, by został zapomniany. Oprócz tego interesuję się grafiką i muzyką, ciągle ucząc się w każdej z tych dziedzin. Moje prace można obejrzeć na: www.portretowo.blogspot.com. |
Ten artykuł ma 5 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze